Tysiące tematów wyłaniało się codziennie, a wszystkie niezmiernie ważne i porywające, gdyż bezpośrednio dotyczyły ich samych w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Chcieli przecież wiedzieć o sobie wszystko i poznać do głębi swoje uczucia i myśli.
Jednak istniała jeszcze jedna przyczyna, dlaczego młody doktór nie był rad rozrywkom i zabawom, urządzanym dla niego przez radżę i książąt podległych mu.
Zwiedzając Rungpur, Firlej spostrzegł znaczną ilość niewidomych dzieci.
Oględziny dowiodły, że ślepotę powodowała groźna choroba oczu — zaraźliwa jaglica.
— Przy braku higieny może się to stać zjawiskiem epidemicznym — myślał Firlej, przypominając sobie uniwersyteckie wykłady słynnego okulisty amerykańskiego, profesora Chartera, ale jeszcze żywiej — sposoby leczenia tej choroby przez lekarzy tybetańskich, którzy w swoim kraju jaglicę zwalczyli całkowicie.
Wysławszy gońca do najbliższego klasztoru buddyjskiego w Nepalu, z żądaniem dostarczenia mu pewnej kolekcji ziół leczniczych, doktór urządził na przedmieściu ambulatorium i zaczął przyjmować chorych.
Pacjenci napływali z dniem każdym w takiej obfitości, że cała uliczka, przy której mieściło się ambulatorium, była zatłoczona od wylotu do wylotu.
Firlej miał już kilka szybkich uzdrowień, co zdobyło mu popularność wśród ludności.
Od tej pracy również odrywały go zabawy w pałacu i przyjęcia, wydawane przez radżę.
Uskarżał się na to przed Atri, która tłumaczyła mu, że są to kolce życia osób panujących.
— Osób panujących, rozumiem to! — mówił doktór. — Ale ja panuję tylko nad sobą i to nie zawsze!
Powiedziawszy to brał ukochaną dziewczynę w objęcia i szeptał:
Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/208
Ta strona została uwierzytelniona.