do wiosny, kiedy powrócisz z Tassgongu... Wedle indyjskiego ceremoniału musiałbyś po zaręczynach pozostawać przy mnie aż do ślubu. Nie chcemy łamać ustalonej od wieków etykiety i starego obyczaju, w którym zresztą nie ma nic złego... Kiedy chcesz odjechać?
— Wkrótce po operacjach, którym się podda Baab-al-Madras, i przewiezieniu go do Balory — odpowiedział doktór, uszczęśliwiony i uspokojony gorącym wyznaniem Atri. — Zatrzymałem w tym celu Dżałhandzy, gdyż lepszego nie mógłbym znaleźć przewodnika. Będę pracował w klasztorze, jak skazaniec, jak galernik, żeby czym prędzej skończyć studia, przejść praktykę i — powrócić, powrócić do ciebie, Atri, ukochana moja, radości mego życia!...
W milczeniu skinęła główką i wzdrygnęła się leciutko.
— Zimno ci jest? — spytał z niepokojem.
— Wiatr powiał od gór — odparła. — Popatrz, jak poruszają się liście palm i osypują się suche gałązki cyprysów!...
— Powracajmy do domu — ociągając się szepnął ze smutkiem Firlej.
Ująwszy Atri pod ramię prowadził do bramy i, usadowiwszy w samochodzie, otulił ją troskliwie białym pledem.
Rozstawszy się z Atri i jej rodzicami udał się po kolacji do siebie i do późna ślęczał nad dostarczonymi mu z Patny atlasami anatomicznymi, odwiedził Baab-al-Madrasa, obejrzał mu ramię i nałożywszy nowy opatrunek, raz jeszcze sprawdził, czy nic nie zapomniał dla jutrzejszej operacji.
Nazajutrz o dziewiątej rano przystąpił do pierwszej jej części.
Należało złożyć potrzaskane kłami tygrysa ramię.
Uśpiony radża leżał bez ruchu, przywiązany mocno do stołu.
Lekarz przeciąwszy mu skórę i mięśnie i obnażywszy kość starannie ułożył jej odłamki, sprawdził, czy wszystko ściśle zostało dopasowane, unieruchomił bandażami ramię i doprowadził wreszcie pacjenta do przytomności.
Wtedy dopiero zdjął z twarzy maskę, ściągnął gumowe rękawiczki i z wdzięcznością spojrzał na pomagającą mu
Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/237
Ta strona została uwierzytelniona.