ności i radiologii, jednak sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej w kwestii zachowania zdrowia i przedłużenia życia ludzkiego, jak też w sposobach rozwinięcia intuicji lekarskiej i odmiennej zupełnie diagnostyki. Połączenie tych dwóch wiedz medycznych i pogodzenie metody wschodniej z zachodnią wskazywały nauce o lecznictwie nowe drogi.
Kucharz I-Tun i coraz bardziej gruby „Knox“ rzadko teraz widywali swego pana, który wpadał tylko po to, żeby coś zjeść naprędce, i znikał natychmiast.
Piesek nie chodził już z doktorem na spacery, bo ten nie miał na to czasu.
Zresztą cały park i malownicze okolice Tassgongu przysypał głęboki śnieg.
Nieustający wiatr gromadził wszędzie wysokie zaspy i ślepił oczy ostrymi igiełkami śniegu.
Po nocach przychodziły silne mrozy, najczęściej razem z zamiecią i tylko w południe szare niebo przecierało się, by ukazać oblicze słońca i przepuścić tyle tylko ciepła, by drzewa nie zmarniały na zawsze.
Dżałhandzy wyjechał już dawno do Dołon-Noru, uwożąc ze sobą smutną wieść, że pierścień Dżengiza przepadł bez śladu i nigdy już nie zostanie zapewne odnaleziony.
Unen, jak i inni mnisi wyższych stopni, prowadził w „kure“ życie odosobnione, nie pokazując się nigdzie, zatopiony w swych praktykach, czytaniu ksiąg, modłach i rozmyślaniach.
Firlej raz jeden tylko spotkał go przypadkowo w korytarzu hali wykładowej, lecz guru w milczeniu spojrzał na niego z łagodnym uśmiechem i przeszedł skupiony, z pochyloną głową i dłońmi ukrytymi w szerokich rękawach szaty.
Doktór zdążył jednak spostrzec, że przyjaciel jego schudł, zapadnięte głęboko oczy jarzyły mu się wewnętrznym ogniem, a przez twarz raz po raz przemykał się skurcz prawie nieuchwytny, błyskawicznie szybki.
— Zachorował Unen, czy może przepracował się zanadto? — pomyślał Firlej obejrzawszy się za nim ze współczuciem.
Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.