Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

człowieka spostrzegłem bliznę od kuli... Zapewne osobnik z burzliwą przeszłością... a może nawet herszt jakiejś bandy zbójów? Wśród nich, jak mi opowiadano w Szanghaju i Nankinie, spotykają się nieraz prawdziwi potentaci...
Sobcow kręcił głową i z lekka pogwizdywał wpatrując się dziwnym wzrokiem w wesołą twarz doktora.
— Ależ niebezpieczny z kolegi człowiek! Niezwykły dar spostrzegawczości... Gdyby się pan stał detektywem, nic z pewnością nie ukryłoby się przed panem i wszyscy zbrodniarze zostaliby wpakowani do więzienia!... — powiedział zagadkowym i szyderczym głosem.
Ton ten nie uszedł uwagi Firleja.
— Aha! Od tej chwili jesteśmy na stopie wojennej! — mignęła mu myśl. — Ale dlaczego? Czyżbym stanął w czymś na przeszkodzie Sobcowowi? Poczekaj, bratku, zaraz uraczę ciebie jeszcze jednym karmelkiem!
Puszczając kłęby dymu z fajki zbliżył się do Rosjanina. Patrząc na niego uprzejmie poklepał go po ramieniu i spytał, oczami wskazując na drzwi.
— Jest tam ktoś?
Sobcow odpowiedział obojętnym głosem:
— Moi ludzie... porządkują zielnik...
Firlej pochylił mu się do ucha i szepnął:
— Mam nowiny... dla nas, zdaje się, nie zupełnie pomyślne... Kto wie, czy nie zmuszą one nas do zwiania z Tassgongu... Wczoraj w poczekalni otruto jakiegoś biedaczynę — „bandi“, dziś zabito ogrodnika i jeszcze jednego Chińczyka... Coś się tu dzieje i obawiam się, że jako cudzoziemcy, ludzie obcy i przez Azjatów na ogół nie bardzo mile widziani, możemy wpaść, jak Piłat w credo... Wiadomość o tych wypadkach otrzymałem z dwóch różnych źródeł!
Sobcow patrzał na kolegę z niezmąconym spokojem.
— Bezpodstawne obawy! — machnął ręką. — Cóż my mamy wspólnego z tymi morderstwami? W klasztorach buddyjskich na terenie Rosji nawet na porządku dziennym bywają takie wewnętrzne, najczęściej polityczne morderstwa. Od sztyletu, a szczególnie od trucizny ginęli nawet Dałaj-