arcykapłanom w Urdze. Pragnąłbym, żeby pierścień ten ozdobił boską dłoń mikada, cesarza Daj-Nippon, Wielkiej Japonii, i by poprowadził go do zwycięstwa. Takie jest bowiem pragnienie tych, którzy posłali mnie do Tassgongu na dzisiejszą naradę, świątobliwy przeorze, i wy — dostojni delegaci!
— Gdzie jest ten pierścień?! — pytano ze wszystkich stron, gdyż każdy z obecnych uświadamiał sobie, jak wielkie miałby znaczenie proponowany przez hutuhtę plan wzbudzenia fanatyzmu ludności Azji.
— Dlaczego nic o tym nie wiadomo? Jest to bardzo ważna okoliczność! Myśl, rzucona przez dostojnego hutuhtę z Dołon-Noru, zasługuje na głęboką uwagę!
Pytania padały zewsząd, krzyżowały się i coraz bardziej podniecały delegatów.
Mongoł przez długą chwilę wytrzymał wszystkich w tym nastroju, a potem pochylając okrągłą głowę, niby byk rzucający się w bój, głosem groźnym i śmiałym począł wykuwać słowo po słowie:
— Za namową agentów bezbożnej komunistycznej Rosji Żywy Budda wraz z małżonką swoją został otruty... Sprawca tego morderstwa jest mi znany...
— Wymień jego imię — powiedział siwobrody brahman — niech hańbą otoczy je pamięć ludzi!
— Wymień! — powtórzył za nim Mahomed-Ali, przedstawiciel wielkiego muftiego.
— Musimy znać to imię przeklęte! — zawołał radża Ghas-Bogra.
— Kto? Kto zabił arcykapłana w Urdze? O kim mówi hutuhta Dżałhandzy? — rozlegały się coraz niecierpliwsze pytania.
Nie odpowiadając na nie, hutuhta mówił groźnym głosem:
— Po zamordowaniu „Żywego Buddy“ morderca porwał święty pierścień i oddał go komisarzowi rosyjskiemu, rezydującemu w Urdze, lecz ktoś nieznany ukradł go... Pierścień zniknął... Oskarżono o to syna Żywego Buddy i młodzieniec
Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.