— Pamiętasz jak to rok temu zaniemógł nasz mistrz? Najlepsi lekarze nasi nie mogli powstrzymać mu krwotoku z gardła i nosa... i tylko ty...
— Przypadek, prosty przypadek! — tłumaczył się lekarz. — Wiedzieliśmy wszyscy, że Sain-Noin ma chorobę nerkową. Wśród waszych ziół leczniczych nie mieliście ani jednego, które można byłoby zastosować w tym wypadku. Zupełnie przypadkowo w mojej apteczce znalazło się lekarstwo amerykańskie — nefritina i — ono to pomogło choremu. Później sprowadziłem dla niego przez aptekę w Kalkucie kilka tubek tego środka, ale to był przypadek, że w mojej skrzyni znalazła się wówczas nefritina. Nie pamiętam nawet w jaki sposób i dlaczego zabrałem ją z Ameryki.
— Sain-Noin jest ci za to wdzięczny i my — też — odpowiedział serdecznym głosem Unen. — Wszyscy wtajemniczeni od tego czasu stali ci się oddanymi przyjaciółmi.
— Jest to wielki zaszczyt i szczęście dla mnie, czcigodny Unenie! — szepnął Firlej.
Nagle przyszło mu coś do głowy, bo spytał z ciekawością w głosie:
— Tak bardzo lubicie mistrza?
— Lubimy mądrego Sain-Noina i wielbimy go, gdyż jest on jedyny obecnie człowiek na całej ziemi, który zwiedził... pierwszy krąg Aharty...
— Aharty? Co to jest? Nigdy o takim kraju nie słyszałem, lamo! — zdumiał się doktór.
Unen długo nie odpowiadał, aż w końcu mruknął:
— Dowiesz się z czasem, lub nie dowiesz się wcale, jeżeli Wielki Duch skieruje drogę twoją w inną, jemu tylko znaną stronę...
— Guru — odezwał się nagle Buriat — w krzakach „czały“ pisnął zimorodek — północ minęła. Do Taklungu droga daleka. Czas na nas, jeżeli po nocy mamy być u stóp przełęczy...
— Na koń! — zawołał Unen i jednym skokiem był już na siodle.
Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.