Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/117

Ta strona została przepisana.

udział w pościgu Turków, lecz ludzi od rozproszenia powstrzymał. Toteż pierwszy stanął przy panu Lubomirskim i idąc znów na czele wojska, krwawą mu torował drogę, gęsto znacząc ją trupami swoich „krzyżaków“.
Koło południa dopiero łowczy lwowski pan Strzałkowski wsparł swymi pancernymi osłaniające odwrót chorągwie i razem teraz cofali się naprowadzając Tatarów i Turków na samego króla, który pod Dołhem do spotkania wroga już się był przygotował.
Lubomirski doprowadził wreszcie swoje chorągwie do wojska królewskiego i nie mając nawet czasu na obliczenie ciężkich strat, natychmiast został posłany w inne miejsce.
Rotmistrz Berezowski odszukał pana Zbrożka. Strażnik ze swymi chorągwiami stał przy wąskiej przeprawie przez rzeczkę Bołochówkę, gdzie oczekiwano pierwszego natarcia ordy.
Ucieszył się pan Zbrożek na widok przyjaciela bojowego, wyściskał go, pozdrowił chorągiew i oznajmił, że „królowi wiadome zostało rycerskie poczynanie panów szlachty z Wierchowiny“. Ceremonia ta trwała krótko, bo wnet po tym pan strażnik wskazał rotmistrzowi odcinek, gdzie miał stanąć nad potokiem i Tatarów wstrzymywać. Na lewo od „krzyżaków“ stały chorągwie kasztelana kamienieckiego pana Silnickiego; dalej zaczynały się placówki, wystawione przez wojsko hetmana wielkiego litewskiego Michała Paca, który się opierał o Dołhe.
W tyle za chorągwiami pana Zbrożka widniały proporce i sztandary nad usarią i pancernymi.