Tam ustawiono główne siły, którymi dowodził sam król, mając przy sobie Dymitra Wiśniowieckiego, hetmana wielkiego koronnego.
Już wieczór się zbliżał, gdy przed Bołochówką zaroiło się od ordyńców. Gałga i Nuradyn, prowadzący Tatarów, spostrzegli ustawione w bojowym szyku wojsko polskie, więc zatrzymali się, nie ośmielając się wdać w bitwę.
Zaczęli wyjeżdżać natychmiast harcownicy, ałłakując i szyjąc strzałami. Ze strony polskiej na harce wyjechała setnia kozaków Mizunka i z pięćdziesięciu towarzyszy „krzyżaków“ z tych, co to w poprzednich bojach nie brali jeszcze udziału. Puścił ich rotmistrz dla rozgrzewki i „serc podniesienia“. Istotnie serca rosły, patrząc na Olka Czarneckiego obalającego ludzi wraz z końmi, braci Sitarskich, graczy na szable, i nie gorszych od nich, a jeszcze bardziej gorących panów Spólnickiego, Czernichowskiego, Bołkowskiego i Narolskiego, którzy szli wśród ciżby tatarskiej ni to kosiarze wprawni, ni to drwale, co młodniak świerkowy walą jednym zamachem siekiery. Srożyli się też na tych harcach okrutnie zawzięty i sławy chciwy pan Berezowski-Symczycz i pan Firlej.
Niebawem przeraźliwe dźwięki piszczałek ściągnęły Tatarów z nad Bołochówki, a więc i polscy cofnęli się harcownicy.
Wodzowie wyczuwali już, że zbliża się jakaś ważna rozgrywka.
Tak też było istotnie.
Chan postanowił spróbować odciąć wojsko króla od głównego obozu w Żurawnie, gdzie pozo-
Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/118
Ta strona została przepisana.