Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/20

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ II.
SZLAKIEM WATAHÓW HUCULSKICH.

Długo opowiadali sobie gazdowie i gazdynie, spotykając się na „chramie“[1] koło cerkwi, że młody gazda Jerzy Berezowski z Berezowa Wyżnego — ten co to w wojsku królewskim jako rotmistrz łanowymi dowodził pod Batohem i w podhajeckim obozie — knuje teraz coś potajemnie. Wieść o tym pobiegła również i na wysokie połoniny. Przyniosły ją tam mołodycie i dziewuchy, odwiedzające krowiny swoje na „litowyszczach“[2], gdzie opiekowali się nimi watahowie i juhasi — wrogowie wilków i niedźwiedzi. Tam wiedzieli już, że Jerzy z Berezowa uprowadził dwu starych gazdów-dukarów[3], co wołami na Węgrzech i Wołoszy handlowali, jednego watahę z połoniny Regieskiej i dwóch najjurniejszych juhasów z Hnitesy, gdzie niemal dzień nie mijał bez potyczek ze zbójnikami spoza rubieży. Nikt z nich ani słówkiem jednak nie pisnął, gdzie i po co prowadzi ich rotmistrz łanowy, jak też i o tym, o czym sami

  1. Święto.
  2. Pastwiska.
  3. Bogaczy.