Strona:F. A. Ossendowski - Pod sztandarami Sobieskiego.djvu/51

Ta strona została przepisana.

ich będą znamienici strzelcy — nasi łowcy, zbójnicy, na Wołoszę i madziarskie ziemie wyprawy czyniący, ludek na schwał, śmiały, przebiegły i nieustępliwy. Pociągnąłem wszystkich do bojowej roboty. Siła dokazać mogą w swoich górach, a nad nimi postawiłem kilku naszej szlachty rycerskiej, co to choć biedna, ale dumna, ostrzelana i już nie z jednego pieca chleb jadła przez te długie wieki, od kiedy w górach, na pustoszach osadzili mądrzy królowie naszą brać rycerską!
Pan Zbrożek też swoje zrobił. W niespełna dwa tygodnie do Kołomyi przybyły dwie chorągwie dragońskie pod pułkownikami Łyskowskim i Strzetelskim, a za nimi w ślad nadciągnęły dwa pułki kozackie.
Ale i Wierchowina i Pokucie dopisały znakomicie. Tłumy ludu konnego i pieszego, długie sznury wozów ładownych bronią i żywnością przybywały codziennie z Berezowa, Tekuczy, Słobody Rungurskiej, Peczeniżyna, Akreszor, Kniażdworu, Załucza Dolnego, Jabłonowa, Pistynia, Szeszor, Brustur, Żabiego, Krzyworówni, Kosmacza, Bystrzca, Tatarowa, Jaremcza, Riczki, Hryniawy, Kosowa, Mikuliczyna, Szybenego i Krasnoiły, a wszystko z pieśniami i wielką ochotą.
Rotmistrz Berezowski nie pozwolił ludziom marnować czasu i po mieście się włóczyć, lecz nie zwlekając wcielał ich do rot i na przeszkolenie natychmiast posyłał. Oboźnym zaś nad wszystkimi postawił pan Jerzy Macieja Januszewskiego z Żabiego, bo szlachcic ów bitny odznaczył się swymi podchodami Turków pod Podhajcami. Mrukliwy to był i surowy rycerz, a służbisty nad podziw.