Jerzy obtańcowywał wszystkie dziewuchy, najczęściej jednak zapraszał Paraskę i okręcając szeptał jej do ucha:
— Panna Paraska tak piękna, że aż oczy rwie!
„Panna“ rumieniła się coraz bardziej i promieniała, jak słońce. Sam Jur mówi, że jest piękna i nazywa ją — panną! Zaraz widać — inteligentny kawaler!
Ale w jakimś tańcu z „odbijanym“ musiał zatańczyć z Marinoczką, gdyż stanęła przed nim i Paraską i klasnęła w dłonie, błyskając groźnie oczyma.
— Dopchać się do ciebie nie można, wciąż tańczysz i tańczysz! — powiedział, żeby wytłumaczyć, dlaczego dotychczas nie zatańczył z nią. — Rojno koło ciebie, jak od much przy miodzie. Nie dziwota, najpiękniejsza tu jesteś!
Nie dała się złapać na komplement Jura. Spojrzała na niego ponuro i skacząc drobniutkimi kroczkami w tańcu, spytała:
— Toś nic staremu gaździe o mnie nie powiedział?
— Jakiemu gaździe? — nie zrozumiał Jerzy.
— Panu ojcu twemu, rodzicielowi!
— O czym miałem mu mówić? — wzruszył ramionami Brzeziński, przeczuwając, do czego zmierza dziewucha.
Ona jednak, zajrzawszy mu w oczy, znowu szepnęła:
— To tak?!
W tych dwóch słowach Jerzy wyczuł pogróżkę. Porwał go gniew, więc ścisnąwszy ją mocniej w tańcu, rzucił syczącym głosem:
— Czyś ty oszalała? Małoż to razy różne słowa miłosne mówią do ciebie młodzi? I cóż z tego?! Nie skrzywdziłem ciebie i tobie nie przysięgałem. Całowałem w puszczy, na mostku i na brzegu rzeki przed poborem? Ano, całowałem! A teraz ty przysięgnij mi na Spasa i Trójcę Świętą, żeś nikogo innego nie całowała?
Marinoczka milczała marszcząc ciemne brwi i zaciskając wargi.
Przed oczami Jerzego zamajaczyła nagle zawzięta, wściekła twarz Szaburaka.
Chłop stał tuż za muzykantami i wzroku nie spuszczał z żołnierza tańczącego z Marinką.
Jerzy zamierzał już pozłościć górala i udać, że coś szepce dziewczynie do ucha, lecz w źrenicach Wasyla dojrzał wielki ból i niepokój. Wyprostował się więc natychmiast i sztywnie trzy-
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.