Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

Na ścieżkę wypadł jeleń...

Lubiła ten widok wspaniałego zwierza. Nie dziw! Odzywała się w niej krew dziedzicznych kłusowników — drapieżców górskich. Nieodrodna ich córa...
Byk zarzucił nagle rogi na grzbiet i uczynił szalony skok, lecz w tej samej chwili padł strzał.
Nie głośny, a nawet raczej podobny do suchego klaśnięcia bata lub do trzasku podciętego świerczka.
Jeleń potknął się, przebiegł kilka kroków, zrobił jeszcze jeden skok, lecz nogi się pod nim ugięły. Runął z łomotem na ziemię.
Marinka zamarła w niemym oczekiwaniu i radosnym przeczuciu.
Cisza zaległa bór.
Gdzieś głęboko na dnie zarośniętego krzakami wąwozu