Jerzy spojrzał spokojnie na dowódcę batalionu i odpowiedział natychmiast:
— Ja pić nie będę, panie majorze, ale ktoś to zrobi, bo ja mu w tym dopomogę!
Po posiłku major wraz z Brzezińskim udali się na łowiska. W drodze kłusownik opowiedział Jerzemu, że na łowisku, gdzie stawiał szałas, widział z daleka byka.
— Stary rogacz, zliczyć na nim parostków nie mogłem, ale musi być dwudziestak, jeżeli nie starszy jeszcze, bo strasznie w karku gruby i rogi na karku nosi — ciążą mu.
— Tedy ileż mamy razem rykowisk? — spytał major.
— W bliskości od obozu siedem i pięć dalszych, panie majorze — odpowiedział strzelec.
— Które ma najlepsze byki?
— Pod Lidową na butynie, na Stychowej Kiczerze i na Lidowej Kiczerze, bo tam trzy osiemnastaki wychodzić poczęły.
— Gdzie radzicie mi generała postawić? — zadał nowe pytanie major. — Nie bardzo on chodzić może, bo już wiekowy i na serce słaby.
— Melduję posłusznie, żeby postawić pana generała na wypalenisku nad potokiem, bo tam będą ryczały byki średnie, ale za to kilka ich jest, więc strzelanie będzie — doradzał Jerzy.
— Dobra! Na dalsze panowie oficerowie losy pociągną — powiedział Rzęcki.
— Ja bym chciał, żeby pan major dostał miejsce na Stychowej Kiczerze — uśmiechnął się Gabara.
— A bo co? — zaciekawił się oficer. — Coś kapitalnego?
Kłusownik oczami począł łypać w nagłym podnieceniu i szepnął tajemniczo:
— Ryczeć będzie stary, strasznie stary, siwy na karku byk! Ja go od dawna znam. Chytry on!... Czuch ma niczym pies gończy... migiem strzelbę zwęszy... Jego w młodości „graf“[1] Baworowski kulą trafił, ale on po-o-oszedł! Od tego rykowiska podejść się nie daje. Ryczeć — ryczy, ale chytry jest, bo ciągle węszy. Poryczy, urwie, znów poryczy i chrapy rozedmie, by węszyć... Ale byk bo byk! Takiego jednego ubić, to na całe życie starczy! Lepszych rogów na całym świecie nie znaleźć! W rozłodze człek się zmieści! Ta-a-akie rogi!
- ↑ Hrabia.