i — nowa wojna a raczej — nowe wojny. Tak człek do wojska przylgnął, że nie oderwać go niby plaster. Bez wojska to bym już żyć chyba nie mógł... Na razie długo jeszcze marzyłem, że skończy się zawierucha i ze swoją maturą wstąpię na politechnikę, ale potem to machnąłem już ręką!
— Dlaczego tak? — zdumiał się Jańczyk. — Przecież to szkoda? Zmarnowana matura!
— Zrozumiałem, widzicie, że Polska potrzebuje przede wszystkim dobrych żołnierzy, najlepszego wojska, rozumnej i surowej dyscypliny w całym życiu, no, to i zacząłem robić dobrych żołnierzy, zapał do wojska podtrzymywać i zrozumienie korzyści dyscypliny szerzyć... Na tym upłynęło sporo latek i teraz to już chyba nic innego robić bym nie potrafił... a i nie chciałbym — uśmiechnął się melancholijnie, lecz po chwili poweselał i dodał: — Dlatego to gniewałem się na Jurka za te łowy, ino pan major wytłumaczył mi, że to konieczne było dla propagandy Polski; nie podobało mi się też latanie Brzezińskiego z tą panną, co uczyć go zamierza, ale potem pomyślałem sobie, że nie można mu w tym przeszkodzić, gdyż nie wiadomo, co chłopaka czeka w życiu... Więc przyciskać, to ja go przyciskam, ale widzicie sami, że ma on czas na naukę, a inni — na uczenie go... Więc niby wszystko w porządku?
— Brzeziński wdzięczny wam jest, sam słyszałem, jak to mówił, tylko frasuje się, bo i jemu się wydaje, żeście gniewni na niego — odpowiedział kapral.
— Gdzie tam gniewny? Za co? — machnął ręką Bielski. — Lubię go przecież, lubię dobrych żołnierzy!
Przyjaciele rozstali się.
Wzięty w obroty Brzeziński miał teraz cały dzień zajęty, ale to tak zajęty, że nie miał już ani chwili na westchnienia i tęsknotę za panną Stefą. Zajęcia służbowe wykonywał jak zwykle bardzo pilnie i starannie, a potem wołali go do książek i zeszytów koledzy-akademicy i różnymi mądrościami nabijali mu głowę. Jerzy się dziwił i nie mógł pojąć, jak to mu na wszystko starcza czasu. Objaśnił to mu jeden z pomagających w nauce żołnierzy, powiedziawszy, że plan jego dnia ułożył sierżant. Wdzięczny za to był Bielskiemu strzelec i wszystkie jego rozkazy ze szczególną radością i jak najlepiej spełniał. Poza tymi dniami, kiedy wypadały jakieś nadzwyczajne, na przy-
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.