Długo szli w milczeniu, aż wreszcie Bielski zatrzymał się i mruknął:
— Komu to przyszło do głowy ofiarować mi pamiętnik senatora?
— Wszyscy o tym myśleliśmy, panie sierżancie, ale taką myśl podał Grzesiński...
— Skąd mu to przyszło?
— Powiedział, że słyszał, iż tak się robi i że pan sierżant zapewne rad będzie.... — objaśniał Jerzy, niespokojny o kolegę.
— No, tak... tak... zapewne, że rad jestem... tylko po co takie wydatki i jakieś tam prezenty?
Tylko tyle powiedziawszy pożegnał Brzezińskiego i poszedł swoją drogą.
Nikt nie wiedział, co z tego wszystkiego wynikło, gdyż Grzesiński na żądanie sierżanta nikomu nic nie powiedział.
Tymczasem zaszło coś zgoła niepowszedniego.
Bielski zawołał do siebie Grzesińskiego i spytał go:
— Dlaczego poradziliście kompanii ofiarować mi, no, wiecie, tę.... książkę?
Grzesiński stanąwszy w postawie zasadniczej odparł bez namysłu:
— Dlatego, że szanujemy i podziwiamy pana sierżanta i dumni jesteśmy, że pan sierżant jest naszym panem sierżantem!
Bielski pomyślał chwilkę i powiedział jakimś tajemniczym głosem:
— Dziękuję wam... Wielką sprawiliście mi radość... Widzę, że kompania... tego... trochę lubi mnie...
— Tak jest, panie sierżancie! — zawołał Grzesiński.
— Tedy powiadam, że dziękuję... a wy ode mnie weźcie też książkę... pana Rogowskiego. Ma ona tytuł: „Dzieje wojska polskiego na Syberii“... Nie ma tam ani słówka o mnie, ale za to znajdziecie coś niecoś o prawdziwym polskim żołnierzu — sierżancie Michale Maldonim, który wolał umrzeć w bitwie, niż bezpiecznie siedzieć na tyłach, gdyż wstydziłby się matce na oczy pokazać... Macie tę książkę!... Nauczycie się z niej, jak należy kochać ojczyznę, honor i wojsko, a przecież tylko tego was uczę i sztuki obrony ojczyzny i honoru! Tylko pamiętajcie, że tę książkę daję wam i nikomu więcej!
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.