— Nie bardzo rozumieliśmy i przez kłęby pary wpatrywaliśmy się w surowe oczy Piotrka Bielskiego, wtedy on machnął ręką i zaczął nam tłumaczyć:
— Spójrzcie, brachy! Jesteśmy już na tyłach dworca, a trochę dalej — tam, gdzie dymią dwie lokomotywy, stoi pancerny pociąg zbuntowanych wojsk rządowych. Tedy taki rozkaz! Mamy wykurzyć robociarzy z warsztatów i przebić drogę do pancerki... Jeżeli ją zdobędziemy, tedy dobra nasza, jeżeli nie — pisz na Berdyczów!
— No, i zrobił Bielski, co obmyślił. Granatami poszarpaliśmy tych, co z warsztatów ostrzeliwali nasze wojsko z karabinów maszynowych, a major Werner i dwa pozostałe bataliony wycofały się z bitwy i zdobyły pociąg pancerny. Wtedy to zginął sierżant Maldoni, bo mu kula zerwała czaszkę. Nasze eszalony poczęły odjeżdżać, a z pancerki walono do Mochów z działa, ustawionego na platformie i z karabinów maszynowych... Pod Tajgą tak daliśmy w skórę bolszewikom, że nasze pociągi spokojnie już odjechać mogły....
Pan Starościak spojrzał na zegarek i zakrzyknął:
— Gwałtu-rety, toż już piąta dochodzi, a o piątej mamy ostatnie posiedzenie zjazdu! Muszę lecieć!
Umówiwszy się z Jańczykiem i Brzezińskim o godzinę, kiedy najłatwiej byłoby zobaczyć się z sierżantem Bielskim, pan Władek pożegnał całe towarzystwo i szybko opuścił mieszkanko pań Szemańskich. Kapral Jańczyk, choć nie sporo mu było rozstać się z miłymi paniami, wyszedł razem z nim, gdyż bardzo do gustu mu przypadł porywczy, ognisty sierżant syberyjski. Zamierzał spytać go o różne jeszcze szczegóły i wyjaśnić niektóre okoliczności, które zainteresowały go, jako wojskowego i przyjaciela Bielskiego.
Po ich odejściu Brzeziński siedział milczący i chmurny.
— Co panu jest? — spytała go panna Stefa.
Jerzy westchnął ciężko i odpowiedział:
— Smucę się, że nie przeżyłem takich pięknych czasów, jak nasz sierżant i pan Starościak!
— Co pan mówi?! — zdumiała się panienka. — Przecież wojował pan razem z Żelazną Brygadą Karpacką!
— E-e, takie to było wojowanie! — machnął ręką Brzeziński. — Brygada wojowała, a ja pętałem się przy wojsku raczej
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.