Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech sobie nagadają się — zauważył kapral, gdy przechodzili dziedziniec koszarowy — ulży to naszemu sierżantowi, bo przecież żyje tylko w pracy i trosce o kompanię i nie ma własnego życia.
Brzeziński w milczeniu przytaknął skinieniem głowy.
Był cały pod wrażeniem tego, co w ciągu tych dwu dni posłyszał o Bielskim. Jeszcze bardziej przejął się szacunkiem uwielbieniem dla niego.
Sierżant stał się dla Jerzego wzorem i ideałem żołnierza.
Postanowił sobie, że gdy pozostanie w wojsku, będzie we wszystkim naśladował Bielskiego.
W koszarach zwoławszy kolegów długo i szczegółowo powtarzał im opowiadanie pana Starościaka i rozmowę jego z Bielskim.
Strzelcy nadziwić się nie mogli, że nikt w pułku nie słyszał nic o bohaterskim i ofiarnym życiu sierżanta.
Ten i ów z nich, którzy skarżyli się na Bielskiego i nie lubili go z tego powodu, teraz wstydzili się tego, i nie śmieli w oczy mu spojrzeć.
Stosunek strzelców do starszego sierżanta uległ gwałtownej i głębokiej przemianie. Jeden po drugim starali się prześcignąć w służbie, dogodzić Bielskiemu i zasłużyć na jego pochwałę, co przed tym wydawało się wprost niemożliwym, lecz teraz...
Tak — sierżant Piotr Bielski również się zmienił!
Co prawda wymagania jego co do wykonania służby pozostały te same, lecz widząc niezwykłą staranność i dobrą wolę kompanii nie miał powodu do gniewu i ostrych wymówek.
Poprawiał, pouczał, nawet ganił, jednak inaczej jakoś...
Bractwo, chociaż ze skóry wyłaziło, by niczym się nie narazić sierżantowi, nie czuło już przed nim strachu, martwili się tylko, jeżeli coś nie szło po jego myśli.
Wyczuwał to wszystko Piotr Bielski i lubił swoich chłopców, jak synów.
Czasami rozmyślał nad tym, że może to i dobrze się stało, iż kompania coś nie coś o nim się dowiedziała.
— Przecież na własne oczy widziałem — rozważał — jak w pułku syberyjskim wszyscy jak w tęczę wpatrzeni byli w do-