Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czemu nie miałbym spać? — zdziwił się Jerzy.
— Bo pan wygląda tak, jak gdyby kij przełknął, więc niewygodnie będzie panu ułożyć się na strzeleckim sienniku — rechotała skacząc na jednej nodze.
Odprowadzony ogólną wesołością i trochę melancholijnym spojrzeniem panny Stefy wyszedł wreszcie.
Twarz mu pałała, serce łomotało w piersi, a w uszach rozbrzmiewał głos Stefy, kiedy powiedziała mu:
— Będę czekała, aż najpierw pan mnie zapyta...
— Moja, moja, moja! — wykuwało serce Jerzego słodkie, najdroższe słowo.