Stary pan Jan — mizerny i blady ucieszył się na widok syna i powiedział:
— Bóg Miłosierny wysłuchał mojej modlitwy i pozwolił mi doczekać twego powrotu! Gonię, synku, resztkami sił, więc pośpiesz się... Sprowadź czym rychlej wójta z Uścieryków, naszego sołtysa i księdza z Kut. Chcę ci wedle Bożego i ludzkiego prawa ojcowiznę z rąk do rąk przekazać, no, i umrzeć po — chrześcijańsku...
— Pożyjecie jeszcze, ojcze... — zaczął Jerzy, lecz stary gazda nachmurzył brwi krzaczaste i powtórzył z naciskiem:
— Pośpiesz się — powiadam, nie zwlekaj, bo śmierć stoi przy mnie od dawna i czeka...
Jerzy zakrzątnął się natychmiast. Kazał Bartkowi czym prędzej zaprzęgać konie do wózka i jechać do Kut.
— Zabierzesz tam księdza, a po drodze wsadzisz na wóz wójta i duchem powrócisz!
— Będę się śpieszył, bo dziadzio mocno słaby — szepnął chłopak i popędził po konie.
Nazajutrz przed południem jeszcze pan Jan Brzeziński w obecności księdza, wójta i sołtysa przekazał całe swoje mienie synowi, a gdy testament został podpisany i pieczęcią gminną opatrzony, stary westchnął z ulgą i słabym głosem powiedział:
— Dziękuję wszystkim za przysługę, a teraz idźcie sobie do świetlicy, ja zaś ze sługą Bożym pozostanę... Spowiedź chcę odbyć...
Stary Brzeziński wyspowiadał się, otrzymał święte sakramenty i z pomocą Bartka umywszy się i przebrawszy odświętnie położył się na ławie pod oknem w swojej izbie, woskowo blady, coraz bardziej słaby, lecz ukojony, pogodny i spokojny.
— Prawdziwie chrześcijańskie zakończenie życia! — mówił ksiądz do Jurka. — Pan na Wysokościach zapamięta to na Sądzie nad duszą jego.
Kapłan postanowił pozostać u Brzezińskich.
Rozumiał, że życie, podtrzymywane siłą woli starca, opuszczało go szybko, wypływając niby woda z pękniętego naczynia.
Gdy staruszek błogosławiwszy syna i Bartka stracił przytomność, ksiądz począł odmawiać modły za konających i prosić Stwórcę, by przyjął w królestwie swoim duszę ulatującą ze steranego ciała.
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.