ciniastą rodziną niby podpędzając warchlaki i wycinki sunął odyniec z urywanym rechtaniem.
Obie panienki były zachwycone. Kazia raz po raz wykrzykiwała:
— Ależ piękna jest ta Wierchowina! Co za góry! Czysty granat! A ile tu zwierząt i ptaków. Prawdziwe „zoo“ i biletów nie trzeba kupować! Cudo!
Dojechali wreszcie do Jawornika.
Jerzy zatrzymał wózek przed grażdą sołtysa, starego znajomego nieboszczyka ojca, i pozostawił swoje towarzyszki na opiece gościnnego i statecznego gazdy. Jego żona przyjrzawszy się gościom, ciekawym i bystrym babskim okiem widać spostrzegła coś, bo zaczęła przymilać się do panny Stefanii, prawić jej komplimenty i usadawiać na poczesnym miejscu na „pokuciu“, tuż pod półką ze świętymi obrazami, „trijciami“ — świecznikami i krzyżami, wyrabianymi przez najlepszych tokarzy huculskich.
Jerzy tymczasem stawił się w kancelarii nadleśniczego.
Inżynier ujrzawszy krzyż walecznych i medal na piersi swego nowego gajowego, który miał otrzymać wkrótce wyższe stanowisko, przyjął go jeszcze uprzejmiej, niż za pierwszym razem, przypomniał dawną znajomość i oświadczył, że niebawem już przybędzie do nadleśnictwa inżynier Romuald Zielewski, kolega pułkowy Brzezińskiego.
Nadleśniczy pokazał Jerzemu mapę z oznaczonymi na niej granicami projektowanego rezerwatu i namyśliwszy się powiedział:
— Oczekuję ścisłych instrukcyj z Dyrekcji lasów państwowych, więc tymczasem niech pan powoli zbada zwierzostan mego nadleśnictwa a także i sąsiednich, żebyśmy mieli możliwie ścisłą ewidencję zwierzyny łownej i rzadkich okazów ptactwa i zwierząt. Taka robota nie przeszkodzi panu w doprowadzeniu do porządku własnego gospodarstwa, a zarazem ułatwi nam początek naszych wspólnych prac. Ale, ale... zapomniałem! Chcę panu wyrazić moją wdzięczność za tego śmiesznego, brodatego Iwana Gabarę! Cóż to za wspaniały typ gajowego! Chętny zawsze, wszystko wie, ciągle, w dzień i w nocy myszkuje po rewirze. Tak podciągnął Świrczyka i Bajbałę, że poznać ich nie można! Bardzo panu dziękuję. Nie mam już teraz kłopotu z pry-
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/261
Ta strona została uwierzytelniona.