Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

stępowały ze zboczy głębokiego wąwozu. Cisza panowała dokoła. Stąpając ostrożnie doszli do jakichś zwisających skał. Pod nimi czaiła się czarniejsza od nocy czeluść groty. Świecąc sobie latarką weszli do obszernej jaskini z pułapem okopconym od palących się tam ognisk. Iwan pokazał Brzezińskiemu różne zakamarki w ścianach, gdzie ukrywano przemycane paczki. W jednym z zakątków znaleźli właśnie owinięty w ceratę pakunek.


W jednym z zakątków znaleźli owinięty w ceratę pakunek

— To z Bratisławy — mruknął Suchoręki. — Stamtąd zawsze przysyłają paczki w „klejonce“...
Jerzy zabrał paczkę i wyszedłszy z jaskini, ukrył ją pod korzeniami drzewa i przywalił suchą leżaniną.
— Weźmiemy to na powrotnej drodze — szepnął do Iwana. — A teraz, bracie, prowadźcie na kłusowniczy teren.