Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/292

Ta strona została uwierzytelniona.

używają starych karabinów austriackich i obcinają im lufy, żeby łatwiej ukryć można było pod sierakiem...
— Wiem — kiwnął głową Brzeziński. — Powracajmy już...
Poszli dawną drogą i zabrawszy paczkę z bibułą skierowali się na przełaj ku Skolemu.
Brzeziński wstąpił po drodze do sklepu Śliwki, kazał przerażonemu Żydowi przechować przyniesioną paczkę, sam zaś, pokręciwszy się po miasteczku, niespostrzeżenie wszedł na posterunek policji i zameldował o tym, czego dowiedział się tej nocy.
Powróciwszy do mieszkania inżyniera Jerzy położył się na tapczanie i zamknął oczy.
Był zupełnie wyczerpany i poczęła go trawić gorączka.
Gdy Zielewski powrócił do domu, Jerzy opowiedział mu o swojej przygodzie.
Inżynier słuchał tego jak bajki.
— Musicie, panie Jur, dostać za to dobrą nagrodę! — zawołał. — Wielkiej dokonaliście rzeczy.
— Ja nie dla nagrody to robię — szepnął słabym głosem Brzeziński. — Tyle pokoleń polskich troskało się i walczyło o tę ziemię, a różni zbrodniarze chcą nam ją odebrać. Ja na to patrzeć spokojnie nie mogę!
Jerzy drżał cały i dzwonił zębami.
Zielewski posłał gospodarza do doktora, zaniepokojony pogorszeniem choroby Brzezińskiego.
Znowu dwa dni przeleżał Jerzy w gorączce i malignie.
Nie wiedział, że policja w Skolem dokonała licznych aresztów.
Powędrowali do Stryja obaj Żydzi i cały tłum kłusowników i przemytników bibuły, bo policja urządziła zasadzkę w Oporcowej Rozłodze i wyłapała dwunastu chłopów, przekradających się spoza kordonu na polską stronę.
Nie wiedział też Jerzy, że i w wykrytej przezeń fabryczce olejku kosodrzewinowego znaleziono również wielki skład bibuły komunistycznej.
O Jerzym Brzezińskim po tym wypadku w puszczy nad Oporem dowiedziano się w Stanisławowie i Lwowie, a pisma warszawskie, poznańskie i krakowskie opisywały jego przygody i nadały mu przydomek „Postrach gór“.