— Bo podróż taka jest zapewne bardzo kosztowna... — odparła z prostotą i z własnej woli zaczęła opowiadać z kolei o sobie.
Jerzy dowiedział się, że panna Stefania pochodzi z niezamożnej rodziny ziemiańskiej z Kowieńszczyzny. Podczas rewolucji bolszewickiej i tworzenia się państwa litewskiego rodzice jej stracili wszystko. Ojca już nie miała, gdyż zmarł przed kilku laty i teraz musiała opiekować się schorowaną matką i młodszą siostrą.
— My też ze szlachty pochodzimy — wtrącił Brzeziński — tylko że zbiedniała, schłopiała i... zhuculała do reszty!
Zaśmiał się z jakąś nieznaną mu przedtem goryczą i jak gdyby zażenowaniem.
— To — głupstwo! — machnęła ręką nauczycielka. — Żyjemy w czasach narodzin nowego szlachectwa. Prawo do niego daje uczciwa, rozumna i uporczywa praca dla dobra i obrony narodu, społeczeństwa i całej Polski....
Powiedziała to z mocą i przekonaniem, co go znacznie ośmieliło ale zarazem i zawstydziło. Pomyślał bowiem, że po swych wyczynach na wojnie, praca jego samodzielna była zbyt drobna, nieznacząca i mało miała wspólnego z dobrem narodu i z obroną całej Polski.
Zawstydził się natychmiast, poczuł wyrzuty sumienia a nawet gniew na siebie, że dotychczas nie przychodziło mu to do głowy, jak gdyby nie był Polakiem, tylko kimś, kogo Polska nic a nic nie obchodzi.
Nachmurzył więc czoło i powiedział ze smutkiem:
— Zaraz po wojsku zabiorę się do takiej prawdziwej roboty, o jakiej pani mówiła...
— A czyżby pan postępował inaczej?
— Ta młody ja jeszcze był to i dumy, ot tak — cielak bez myśli — rzucił pogardliwie.
— Powiem panu, co myślę! — zaczęła bardzo poważnym głosem. — Jestem przekonana, że w tych czasach sporów, waśni, nieładu i zamieszania (nic w tym zresztą nie ma dziwnego, gdyż państwo nasze nie istnieje nawet dwudziestu lat) — wojsko jest jedyną naszą siłą i na zewnątrz i wewnątrz, dlatego słusznie
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.