— Wyeliminujemy z pułku trzydziestu pierwszorzędnych strzelców, urządzimy dla nich dodatkowe strzelanie i z tych wybierzemy pięciu, bo tylko tylu może wystawić każdy pułk, jak stoi w rozkazie.
Gdy pułkownik dał wszystkie potrzebne wskazówki i zakończył swoje uwagi, kapitan Dereń przykładając dłoń do daszka czapki — zameldował:
— Czy pan pułkownik nie zechciałby przyjrzeć się, jak Brzeziński strzela do ruchomego celu? Warto to widzieć, bo ja podobnej celności nigdy przed tym nie spotykałem.
— Bardzo jestem ciekaw! — zawołał pułkownik i usiadł na kamieniu leżącym na brzegu rzeki.
Kapitan wydał potrzebne rozkazy sierżantowi, który natychmiast pobiegł do rowu gdzie w ukryciu siedział jako obserwator kapral Jańczyk.
Wkrótce po powrocie sierżanta, nad okopem przed rowem zaczęła się posuwać zbita z desek postać żołnierza.
Leżący na stanowisku odległym o sto pięćdziesiąt metrów od celu Jerzy Brzeziński przycisnął już karabin do ramienia, gdy nagle zwrócił oczy ku sierżantowi i mruknął:
— Panie sierżancie, gdzie mam trafić: w brzuch, pierś czy głowę?
Sierżant struchlał obawiając się, że Brzeziński nie zdąży wypuścić kuli, zanim Jańczyk dojdzie do końca rowu, więc w pośpiechu syknął:
— Strzelaj, psia krew, abyś tylko trafił!
— No, ja mu tedy kulę we łbie umieszczę! — odszepnął strzelec i pochylił głowę ku kolbie.
Padł strzał, a jednocześnie czerwona chorągiewka wskazała miejsce trafienia.
— Głowa!... — wrzasnął sierżant.
— Powrotny ruch! — zakomenderował kapitan.
Drugi strzał... Czerwona chorągiewka znowu dotknęła głowy.
— Strzał z odległości trzystu kroków! — posłyszał strzelec nowy rozkaz.
Brzeziński popędził ku drugiej linii i strzelił stamtąd dwukrotnie, trafiając w pierś postaci.
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.