Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozpowiadano o nim, że jest bogatym fabrykantem.
Porucznik poklepał Jerzego po ramieniu i zdjąwszy z ręki zegarek podał strzelcowi.
— Weźcie to sobie ode mnie na pamiątkę! — szepnął.
Brzeziński nie wiedział, co ma z tym zrobić i jak postąpić, lecz major uśmiechając się do niego powiedział:
— Weźcie, bo porucznik daje to wam z czystego serca!
— Dziękuję, panie poruczniku! — zawołał ucieszony Jerzy.
Gdy wyszedł z namiotu pułkownika, kapral już czatował na niego.
— Chodź, chłopie! — mruknął. — Napijesz się wódki i zagryziesz gorącą kiełbasą. Spreparowaliśmy z plutonowym taki sobie wcale niezły podwieczorek. Nie można przecież nie uczcić bohatera!
Zaśmiali się obaj wesoło i niebawem wchodzili już do namiotu sierżanta.
Na jakiejś skrzyni dymiła smakowicie menażka na spirytusowej maszynce, widniała flaszka wiśniówki i trzy kromki chleba.
Trącili się kieliszkami, wypili po jednym „większym“, zagryźli smażoną kiełbasą z czosnkiem, a wtedy przemówił sierżant Bielski krótko i węzłowato:
— Pociechę mamy z ciebie, Jurku! Jak tak zawsze będzie — to i tobie i nam na pożytek to wyjdzie. No, jeszcze po jednym i — szlus!
Wychylili kieliszki a wtedy Brzeziński opowiedział, co go spotkało w namiocie pułkownika.
— Dwa dni zwolnienia dostałeś?! — zawołał plutonowy. — To ci się upiekło, chłopie! Stąd pięć kilometrów do miasteczka. Wcale niczego sobie miasteczko. Na rynku, koło ratusza i kina fajne, ja ci powiadam, panienki chodzą i oczyskami na żołnierzy zerkają. Ho-ho! Jedną taką widziałem, że aż mi ognie w ślepiach stanęły. Piękna! Taka prawdziwa Miss Owcza Wólka! Jak Boga mego — taka fajna! Tylko gdzie ty tam na kwaterze staniesz? Chyba na posterunku policji... Cha-cha! Z wartą honorową, co?
Gdy Jerzy pokazał swoim podoficerom prezent od porucznika, Jańczyk rozejrzawszy zegarek zawołał: