przęgiem. Konie poczęły stawać dęba, biły tylnymi nogami i zrzuciły stangreta i siedzącego na koźle lokaja. W następnej chwili cały zaprzęg zawrócił ostro i z dość stromego pagórka pomknął drogą, zatłoczoną przechodzącym wojskiem.
Nikt nie wątpił, że rozhukane konie wpadną na maszerujące szeregi, potratują i pomiażdżą ludzi.
Rozległa się komenda oficerów.
Żołnierze poczęli wskakiwać do głębokiego rowu przy szosie, drudzy rozbiegli się po polu, inni uciekali wzdłuż drogi.
Już konie dobiegały prawie do szosy, gdy z pierwszej kompanii wypadł naprzeciwko zaprzęgowi Jerzy Brzeziński, a za nim pędził sierżant Bielski. Jerzy w biegu rozwijał płaszcz, sierżant krzyczał coś do niego jak gdyby wydając jakieś rozkazy lub coś doradzając.
Konie były coraz bliżej.
Galopowały z tupotem kopyt, chrapały wściekle i wyrzucały z pysków płaty białej piany.
Zataczając się i robiąc gwałtowne skoki z głuchym dudnieniem, dzwonieniem i brzękiem toczyła się ciężka kareta.
Rozpędzone, oszalałe koniska płaszczyły się nad ziemią brzuchami niemal dotykając nawierzchni szosy.
Zdawało się, że nic już wstrzymać ich nie zdoła, chyba, że upadną z ostatecznego wyczerpania.
Biegnący ku nim Bielski i Brzeziński rozstąpili się nagle i zatrzymawszy się na jedną chwilę jak wilki skoczyli ku rozbieganym koniom. Patrzący na nich oficerowie z szosy i strzelcy z rowu nie spostrzegli nawet, kiedy pierwsza para koni oderwała się nagle od zaprzęgu i znacznie już wolniej galopowała wymachując przeciętymi postronkami, aż w końcu zatoczyła koło i potrząsając łbami kłusem podążyła ku widniejącym w oddali zabudowaniom dworskim.
Najciekawsze jednak widowisko oczekiwało widzów, gdy sierżant i Brzeziński przyskoczyli do drugiej pary.
Jerzy jedną ręką uczepiwszy się cugli przyciągnął łby końskie tak, że się otarły o siebie, i robiąc ogromne susy lewą ręką zarzucił rozwinięty płaszcz na głowy rozszalałych szkap. W tej samej chwili Bielski wskoczył na jednego z koni i z całej siły ciągnąc cugle, zawracał zaprzęg na prawo hamując jego bieg.
Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/87
Ta strona została uwierzytelniona.