Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Kareta mknąc własnym rozpędem i spotkawszy opór, gdyż konie ciągnęły ją już w prawo, przechyliła się nagle i zaorawszy się kołami przewaliła się na bok. Koniska oślepione płaszczem Jerzego i ściągnięte cuglami znajdującymi się w ręku Bielskiego chrapiąc i robiąc bokami stanęły jak wryte.
Zewsząd biegli strzelcy i otoczyli kołem wywróconą karetę i chrapiące konie. Do sierżanta Bielskiego podjechał major Rzęcki i patrząc na niego i na Brzezińskiego powiedział:
— Dziękuję wam! Mogłoby stać się nieszczęście, gdyby mi te zwariowane szkapy potratowały ludzi.
Batalion ruszył dalej.
W tyle pozostali tylko Bielski z Brzezińskim.
Sierżant obmotywał sobie nogi owijaczami, bo mu opadły, Jerzy zaś zwijał płaszcz i przytraczał go do tornistra. Skończywszy z tym — biegiem dopędzili kompanię.
Przed zakończeniem manewrów pułk stanął w lesie pomiędzy trzema wsiami.
Do dowódcy pułku przyjechał w odwiedziny generał, gdyż cała grupa miała dzień przerwy.
Oficerowie omawiali z generałem przebieg manewrów oraz szczegóły strzelania.
Na strzelaniu w pułku na pierwsze miejsce wybili się, jak się należało spodziewać, wskazani przez kapitana Derenia — Brzeziński, Warusarz i olbrzymi Poleszuk, Wasiuk, a poza nimi jeszcze dwóch innych strzelców.
Ta grupa po skończonych manewrach stanęła do rozgrywki w konkurencji całego korpusu.
Strzelcy mieli poważnych współzawodników, lecz zajęli w strzelaniu pierwsze miejsce, zdobyte przez Brzezińskiego, trzecie — przez górala tatrzańskiego i szóste, na którym okazał się Wasiuk, bo zdjął go nagle strach i w rezultacie otrzymał wyniki gorsze, niż podczas zwykłego strzelania w pułku.
Po tych zawodach Jerzy dostał wreszcie upragnioną „belkę“ i od tej pory już jako starszy strzelec stawał się już „władzą“ w swojej kompanii.
Był z tego niezmiernie dumny i tego samego jeszcze dnia napisał dwa listy z radosną nowiną o swojej nominacji.
W jednym donosił o swym wyróżnieniu i radości ojcu, dru-