Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/133

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ
DWUNASTY
POSTRACH MÓRZ

Istotnie zaczął wkrótce, a Dżair powtarzał przyjacielowi słowa Kalabona.
— Wódz nasz skazał was na śmierć głodową, wtrąciwszy do groty. Wejście do niej założono ciężkiemi kamieniami i zalepiono gliną, — mówił. — Znam jednak inne wejście, zarośnięte krzakami. Żona moja Bali powiedziała mi: „Takiwa! ci chłopcy uratowali cię wczoraj od strasznej śmierci, gdy Minkopi zaczęli strzelać do ciebie, a ty stałeś przywiązany do drzewa. Musisz być wdzięczny im i uratować chłopaków, bo inaczej dobre i złe duchy zemszczą się na nas!“
— To ten, do którego wczoraj zabroniłem strzelać?! — zdumiał się Władek.