może być ukryta reszta i czy dostała się w ręce Horna? Ta zagadka nie daje mi chwili spokoju! Nie mogę spać po nocach, bez przerwy łamiąc sobie nad nią głowę! Tymczasem muszę to wyjaśnić raz na zawsze!
Umilkł i zamyślił się.
— Tak, przyznaję, że to nie łatwy orzech do zgryzienia! — mruknął Webb. — Tyle to już lat minęło...
Folkhaw nagle ożywił się i mruknął:
— Zaproponowałem rządowi, że przetrząsnę tajemnicze groty w górach Szalati, lecz otrzymałem depeszę, żeby się wstrzymać, gdyż wszystko, co w nich złożył niegdyś pirat Anda, ma być oddane na własność wodzowi Minkopi w obecności władz, które tu przybędą...
— Bardzobym chciał zwiedzić te groty! — zawołał profesor Kindley.
Folkhaw nic nie odpowiedział na to i po obiedzie odjechał do dżungli w towarzystwie dwu policjantów i Baharany. Pan Roman kazał osiodłać dla nich najlepsze zebu i uprosił komisarza, aby się zaopiekował starym tubylcem, wiernym przyjacielem Dżaira.
— Baharana niezbędny jest w moich dochodzeniach! — oświadczył Folkhaw. — Zwołam na wiec Minkopi i ustalę prawa Dżaira
Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/222
Ta strona została przepisana.