Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/41

Ta strona została przepisana.

Władek, ujrzawszy brzeg, trącił czarnego chłopaka i powiedział:
— Będziemy strzelać do ośmiornic, jak w zeszłym roku!
— O, sahibie, jest dużo ośmiornic, bardzo dużo! — zawołał Dżair, błysnąwszy oczami, i, zwróciwszy twarz do Władka, dodał szeptem: — Stary Baharana widział wielką ośmiornicę, taką, co porywa kozy, a nawet zebu!
— Poszukamy jej! — krzyknął chłopak i zdjął siatkę, gdyż poczuł świeży podmuch od morza — najlepszą obronę przed moskitami i inną latającą plagą.

Droga zaczęła się piąć tymczasem na zbocza pagórków, okrytych krzakami tamaryndowemi[1] i niską poroślą palmową. Wózek wtoczył się wkrótce na płaszczyznę. Z jednej strony urywała się ona nad morzem pionową niemal ścianą, z drugiej dochodziła do dżungli z piętrzącemi się nad nią skałami. Całą płaszczyznę przecinały prawidłowe szeregi krzaków herbaty, a za niedużym potokiem, płynącym przez plantację, ciągnęły się szeregi szaro-zielonych drzewek pieprzowych. W wąskim koń-

  1. Tamarynd — podzwrotnikowa roślina z rodziny strąkowych o jadalnych i leczniczych owocach.