Pierwszy przemówił Dżair głosem tak niezwykłym, że Władek ze zdumieniem podniósł na niego oczy. Mały Minkopi stał przed nim z wyciągniętą ręką i poważnym, uroczystym głosem mówił rzeczy dziwne:
— Ja — Dżair, syn Betara, wnuk wielkiego Jomagi, wodza szczepów andamańskich, ja — przyszły wódz mego ludu, uznaję ciebie, białego przyjaciela, za brata swego, a lud mój poważać ciebie będzie i bronić, jak ty obroniłeś mnie, gdy omal żem nie zginął.
Władek, nie mogąc wyjść z podziwu, patrzał na Dżaira, nie rozumiejąc jeszcze znaczenia jego słów. Wreszcie uśmiechnął się i, wyciskając wodę z ubrania, zapytał żartobliwie.
— Mały Dżair jest wodzem Minkopi? Nic o tem nie wiedziałem!
Czarny chłopak usiadł obok i szepnął:
— Tego nie wolno mówić nikomu... do czasu... ale niebawem już... będę wodzem i otrzymam należące do mnie skarby...
— Nie rozumiem ciebie — mruknął Władek. — Opowiedz mi, a przyrzekam ci zachować tajemnicę!
Dżair przysunął się bliżej i, chociaż na całym brzegu nie było nikogo, opowieść swoją rozpoczął prawie szeptem:
Strona:F. A. Ossendowski - Skarb Wysp Andamańskich.djvu/76
Ta strona została przepisana.