Nie zdążył jednak ujść stu kroków, gdy z poza grubego pnia wynurzyła się nagle dziwna postać ludzka.
Wysoki, chudy Indjanin, o twarzy okrytej białemi i żółtemi pasami, stał przed nim, czarnemi, badawczemi oczami oglądając go uważnie.
Stach spostrzegł orli nos i szerokie brwi nieznajomego, zapamiętał sobie dobrze jego skórzaną kurtę, tomahawk, zatknięty za pasem, krótki nóż w mosiężnej pochwie i karabin, na którym się opierał.
Indjanin miał na głowie ozdobę z czarnych piór sępich, a z ramion spadała mu krótka peleryna, obramowana ciemnem futrem.
Stali i przyglądali się sobie z ciekawością.
Wreszcie Indjanin podniósł głowę wysoko i przemówił dumnym głosem:
— Jestem „Czarny Sęp“, syn Uangarona, wnuk Bejty z nad Atabaski...
Staś, który zapoznał się już z niektóremi obyczajami indyjskiemi, odparł natychmiast:
Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.