Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

uczynić Czarnych Irokezów bogatymi. Zbudujemy dla waszej młodzieży szkoły, dla chorych szpitale, dla starców przytułki. Delawarowie dadzą teren dla budynków, Irokezowie las, a wszyscy razem robotników.
Basiewicz długo objaśniał i przekładał sprawę. Obaj wodzowie ważyli ją, naradzali się chrapliwemi głosami, marszcząc czoła i co chwila podając sobie nabite świeżą tabaką fajki.
Wreszcie Czarny Sęp wstał i rzekł:
— Ufamy tobie i przystępujemy do spółki!
Od tej rozmowy minęło trzy miesiące, a w osadzie Delawarów turkotała już lokomobila, jazgotały piły i gwizdały heblarki.
Tartak był uruchomiony.
Pan Basiewicz okazał się niezwykle energicznym i pomysłowym człowiekiem.
Odwiedziwszy dyrekcję, otrzymał od niej zadarmo wszystko, co pozostało po pożarze, dokupił dużo potrzeb-