Wyczuwało się oczekiwanie i trwoga.
Po pewnym czasie zjawili się obaj wodzowie, prowadząc pod ręce stuletniego starca Arunguna, który był otoczony czcią przez wszystkich Indjan, a słowo jego ważyło bodaj więcej, niż najsurowszy rozkaz Czarnego Sępa.
Usadowiwszy starca na skórze wilczej, wódz Irokezów zakreślił w powietrzu szerokie koło i zawołał:
— Radźcie, wojownicy mego szczepu!
Pierwszy zaczął przemawiać czarownik. Mówił, jak zwykle z wściekłością w głosie, wymachując rękami:
— Wpierw chcemy wiedzieć, z czem przyszły tu blade twarze, które, widać, zapomniały, że jesteśmy na „ścieżce wojennej“?
Czarny Sęp spojrzał na Stanisława i mruknął:
— Mów, bo musimy wiedzieć wszystko...
Młody adwokat chciał jednak zbadać myśli i zamiary Indjan, aby prze-
Strona:F. A. Ossendowski - Staś emigrant.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f8/F._A._Ossendowski_-_Sta%C5%9B_emigrant.djvu/page85-1024px-F._A._Ossendowski_-_Sta%C5%9B_emigrant.djvu.jpg)