Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/139

Ta strona została przepisana.

Plen nie bawił się w iluzje co do swego chlebodawcy, więc, wbrew swemu zwyczajowi, powlókł się na miasto, aby odwiedzić dawne i nowe pacjentki i wyżebrać od nich ofiary na uratowanie Wiery. Każda coś złożyła na rzecz chorej koleżanki, lecz same z trudem z dnia na dzień przebijały się przez życie, nie miały żadnych oszczędności, więc zebranej przez Plena sumy nie starczyłoby nawet na ćwiartkę biletu. Wtedy lekarz postanowił wzruszyć sumienie bogatych stręczycielek i handlarzy żywym towarem. Znał tę bandę z opowiadań kobiet, leczących się u niego, odwiedził więc wszystkich i nikogo nie pominął. Byli to przeważnie angielscy, wiedeńscy i portugalscy Żydzi i Żydówki, doskonale zakonspirowani niewinnemi przedsiębiorstwami jak salony mód, instituts de heauté, zakłady fryzjerskie, sklepy z artykułami toaletowemi, bronieni eksterytorjalnością obcych poddanych i paragrafami sławetnej umowy „otwartych drzwi“. Właściciele i właścicielki tych przedsiębiorstw, dowiedziawszy się, co skłoniło tego dziwnego człowieka kołatać do ich sumienia, oburzyli się niewymownie i zaskarżyli go w swoich konsulatach o obrazę czci i honoru. Konsulowie wytoczyli bezprawnemu lekarzowi rosyjskiemu sprawę w trybunale szanchajskim. Zawdzięczając jedynie temu, że Plen znał dobrze język chiński i bronił się z całą szczerością i prawdomównością, zasądzony został tylko na dwa tygodnie więzienia. Nie odsiadywał jednak kary, gdyż po niedawnych zaburzeniach antyjapońskich więzienia nabite były aresztowanymi, jak beczki śledziami. Ostatnim aktem wystąpienia Plena w sprawie uratowania życia Wiery było skomplikowane i godne najlepszych detekty-