Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/204

Ta strona została przepisana.

twarze głodnych Chińczyków, Wagin mimowoli ostrzej przeżywał swój własny, męczący stan i przyszedł wreszcie do przekonania, że czułby się lepiej, węsząc obecność jadła lub przyglądając się na wystawie zapasom żywności. Głodował już nie po raz pierwszy, ale nigdy nie zdarzało mu się dotychczas, żeby nietylko nic nie mieć, ale nawet nie móc rzucić okiem na jedzenie. Gdy bardzo głodny człowiek zatrzymuje się przed wystawą sklepową i przygląda się leżącym za ladą czy szybą zapasom, zaczyna przeżywać szereg procesów fizjologicznych i psychicznych. Pierwsze z nich porównać można do wspomnień smakowych. Jedynie absolutnie głodny człowiek posiada tę pamięć w niebywale zaostrzonej i niemal pochłaniającej go formie. Dokładnie odtwarza ona smak każdej składowej części, każdego o innem zabarwieniu kawałka oglądanego pożywienia, co wywołuje wydzielanie się soku żołądkowego w odpowiednio zwiększonej lub zmniejszonej ilości i spotęgowane działanie organów trawiennych, podrażnionych emocją wzrokową. Być może, że narazie sprawia to cierpienie, lecz po pewnym czasie — czy to wskutek wzmożonego zużycia własnego tłuszczu, a nawet tkanek, czy też znużenia żołądka i całego systemu trawiennego, poruszonego nagle i pobudzonego do działania, następuje odprężenie przykrych wrażeń głodowych. Wtedy następuje pewna ulga, a nawet jakgdyby dopływ energji. Wagin raz jeszcze sprawdził to zjawisko na sobie, gdy, powróciwszy do domu wieczorem, przypadkowo przez otwarte drzwi spostrzegł w pokoju sąsiadek — kosz z chlebem, jakiemiś jarzynami i kawałkiem surowego mięsa. Była to sobota, więc następny dzień mógł spędzić bezczynnie