Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/223

Ta strona została przepisana.

we wszystkiem nawyki i obyczaje świniarza, pastucha i... mieszkańca więzienia Sing-Sing.
— Czy dżentelmeni nie macie ogłoszeń z rubryki „ofiarowane posady“? — spytał Sergjusz, potrząsnąwszy ręce przygodnym kolegom.
Odpowiedzieli mu chórem:
— Ależ dział ogłoszeniowy znakomicie zarabia teraz na tej właśnie rubryce! Przed chwilą dopiero przyniesiono z drukarni całe cztery kolumny ofert. W firmach, biurach i zakładach przemysłowych — pustka i panika! Niema ludzi do pracy. Damm! Wszystko staje powoli, gromadzą się stosy korespondencji, rachunków, konosamentów! Chińczyków zablokowano na peryferjach, Amerykanie i Anglicy, nastraszeni oczekiwanemi wybuchami buntu tubylców i szerzącą się w dolinie Jang-Tse dżumą, na łeb, na szyję wyjeżdżają do kraju. Klęska! panika! Mógłby pan otrzymać i u nas posadę, bo John Smith (ten kulawy, z myszką na szyi) i Edgar Falthold wyjechali onegdaj do Vancouver, nie podjąwszy nawet należnej im za dwa tygodnie pensji! Bylibyśmy prawdziwie zadowoleni, gdyby pan pracował u nas. Interes — uregulowany, solidny, prosperuje znakomicie, chociaż nasz dyrektor ciągle użala się i kwęka. Bądź co bądź taki koncern prasowy, jak „North-China Daily News“ i „Herold“, to nie pies płakał! W „Oriental Press“ — również wakują posady, bo i tam zdarzyły się wypadki ucieczek urzędników i współpracowników...
Wagin słuchał uważnie, ciesząc się wewnętrznie. Z usposobienia i wykształcenia najbardziej pociągała go praca w redakcji jakiegokolwiek poważnego pisma.
— Chciałbym przejrzeć te ogłoszenia o ofiarowa-