Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/246

Ta strona została przepisana.

mogli pokrzyżować wyłaniające się dopiero, jeszcze mgliste zarysy jego planu i pozbawić go warsztatu pracy i zapewnionego bytu. Były to zmiany psychiczne, a raczej odcienie wewnętrzne, dla niewtajemniczonego — nieuchwytne.
Zato Michał Miczurin przechodził głęboką metamorfozę. Spotykając go codziennie i przyglądając mu się uważnie, Wagin zdumiewał się nieraz, widząc przed sobą coraz to innego człowieka. Ten rozrośnięty, silny okaz męski, jak motyl, przechodził cały cykl różnopostaciowych form. Opuściwszy się na dno nędzy, przeżył już marazm upadku, znajdując w nim możliwości istnienia, oparte zapewne wyłącznie na cechach jego charakteru i potężnem zdrowiu. W takim stanie „zimowego letargu“ przetrwałby do ostatniego dnia ohydnego, nikomu niepotrzebnego życia, lecz wdarł się do niego Wagin. Uśpiona poczwarka, co dnia zmieniając kształty, dążyła teraz do najwyższej formy swego rodzaju. Miczurin używał zarobionych pieniędzy nie na „bidony z hanszynem“, jak to sobie obiecywał pierwszego dnia w koncernie, lecz na jak najszybszy powrót do możliwie kulturalnych warunków życia. Lejtenant nietylko zmienił swoją niemożliwą, czyli — jak ją nazywał pogardliwie — „sino-russian“ garderobę, nabywszy u jemu tylko znanych przekupniów przyzwoity garnitur, bieliznę i kapelusz, ale nawet na własny koszt odnowił norę, w której mieszkał na strychu „Gospody“. Wszyscy lokatorzy tego zajazdu, służba, a niebawem i sam właściciel po kilka razy przychodzili, aby się przyjrzeć pięknym niebieskim tapetom, składanemu polowemu łóżku z poduszką i kocem, grubej macie na podłodze i sztychowi, przedstawiającemu