Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/255

Ta strona została przepisana.

sko moje zapewne jest już znane w pekińskiej placówce bolszewickiej, — nie zdradzając żadnego zaniepokojenia, zauważył Sergjusz.
— Może pan obawia się jakiejś przykrości z tej strony? Sądzi pan, że pańskie nazwisko mogłoby wzbudzić wrogie wystąpienia poselstwa przeciwko koncernowi? — dopytywał się nagle zatrwożony prezes.
Wagin wzruszył ramionami i po krótkiem milczeniu odpowiedział, obojętnym wzrokiem spoglądając dokoła:
— Nie sądzę... chociaż, jak wiadomo, Moskwa ma długie ręce... Chiny doznały tego na sobie: sprzątnięto im z przed nosa Mandżurję, osłabiono wpływy w Mongolji i Turkiestanie, w r. 1900 — ograbiono stolicę... Powie pan, że to zrobione było przez rząd cesarski? Zapewniam pana jednak, że proletarjacko-komunistyczny rząd uczyniłby co do joty to samo...
Liao-Kaj-Fan zamyślił się nad odpowiedzią swego współpracownika i po chwili skinął głową.
— Ma pan słuszność! — mruknął. — To, co robią bolszewicy u nas, komunizując całe prowincje, będzie miało gorsze konsekwencje, niż wypadki z okresu zbrojnego powstania »Wielkiej Pięści«.
— Niezawodnie! — ożywił się Wagin. — Będziecie wcześniej czy później mieli okupację całych Chin przez Japonję, która wymiecie bolszewizm, ale zażąda za to od was tak wysokiego honorarjum, że zmuszeni będziecie wasz historyczny wielki mur graniczny z północy przenieść zapewne... na prawy brzeg Niebieskiej rzeki. Będziecie to zawdzięczać Moskwie, która, rywalizując z Japonją, dopomaga