Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/257

Ta strona została przepisana.

— Przyjaciel mego ojca — Ku-hung-ming... jest to największy z współczesnych filozofów naszych... — zaczął po chwili, ale Sergjusz przerwał mu:
— Znam jego rozprawę o „Duszy narodu chińskiego“! To pan zna tego wybitnego myśliciela?
— Dawniej bywał częstym gościem w naszym domu, ale od czasu... republiki usunął się w zacisze swego domu w Pekinie — odpowiedział prezes, z podziwem patrząc na Wagina, który, jak mu się wydało, wszystko wiedział i we wszystkiem się orjentował. — Otóż stary mędrzec powiedział mi ze smutkiem, że w Chinach jest i będzie źle, gdyż nikt nie chce zajrzeć do historji naszego narodu.
— Od tego zacząłem naszą rozmowę na ten temat! — uśmiechnął się Sergjusz. — To zrozumiałe i konieczne! Europejskie państwa również popełniają ten błąd z tą tylko różnicą, że konsekwencje tego są mniej szkodliwe, gdyż historja narodów europejskich ma przynajmniej wspólny czynnik — religję chrześcijańską i dość jednostajny ustrój państwowy i społeczny w wiekach średnich...
Wszedł boy i zameldował jakiegoś interesanta, niezawodnie Chińczyka, gdyż świadczył o tem wymownie czerwony karton jego biletu wizytowego. Wagin powrócił do swego pokoju, a, gdy wkrótce wybiła godzina szósta, wyszedł z biura i przed bramą czekał na Miczurina. Nagle z poza rogu wyszła Ludmiła i, prawie biegnąc, zbliżała się ku niemu. Poszedł naprzeciwko niej, zdaleka jeszcze pytając.
— Co się stoło? Dlaczego pani tak się śpieszy?
Dobiegła do niego wreszcie i zdyszanym głosem powiedziała:
— Na bulwarze w koncesji francuskiej znaleziono