Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - I.djvu/285

Ta strona została przepisana.

kiemu adwokatowi i z ciekawością wyglądali zapowiedzianych gości.
Już przed piątą prawie wszyscy się stawili. Wierni klienci „Wołgi“ z zainteresowaniem przypatrywali się potężnej figurze Miczurina i spokojnej, wyniosłej sylwetce Wagina, o którym nieraz już słyszeli rzeczy niezwykłe i budzące zrozumiałą ciekawość. Każdy chciał przyjrzeć się zbliska człowiekowi, który mógł odegrać w dziejach ostatnich lat, być może, niezmiernie ważną rolę. Sergjusz wyczuwał te idące ku niemu prądy przeróżnych uczuć i myśli, więc coraz bardziej skupiał się w sobie i nadawał twarzy swojej wyraz skrzepłej obojętności. Pani Somowa i Ludmiła, które od śmierci Romana nie były na żadnem zebraniu niedzielnem u generałowej, spostrzegły, że skład gości jej uległ znacznym zmianom. Pewna część bywalców odpadła. Jedni zostali wyrzuceni poza ramki towarzyskie, jak naprzykład kapitanowa Rogowa z córką, gdyż tym paniom odmówiono nagle zapomogi z funduszów wojskowych, zmuszone więc były chwycić się pracy fizycznej, jako zwykłe praczki w Burlington-Hotelu. Taki „upadek na dno“ wytrącił je narazie z równowagi. Wstydziły się innych rodaczek i zerwały z niemi stosunki towarzyskie. Nie zaglądał też do „Wołgi“ krótkotrwały adorator panny Marty — ów przyjezdny docent — Bystriałow, namiętny apologeta caryzmu i imperjalizmu rosyjskiego, obrońca „dziedzicznych i historycznych praw Rosji do całej Azji“. Młodzieniec ów pewnego dnia znikł bez śladu. Panna Marta zmobilizowała swój wywiad prywatny, lecz niczego ścisłego dowiedzieć się nie potrafiła. Ustaliła tylko, że Bystriałow przeniósł się do Pekinu, gdzie go spotkał