Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/102

Ta strona została przepisana.

uległość, bezgraniczna cierpliwość i niewolnicza bierność.
— A jednak rewolucja świadczy o czemś zupełnie innem, a potem ta przewlekła wojna domowa, ci generałowie we wspaniałych mundurach i strasznie wojowniczy porucznicy, uzbrojeni od stóp do głów? — zauważył Sergjusz.
— Ach — tak! — potwierdził szyper. — Ale rewolucję zrobiła zeuropeizowana młodzież liberalna (radykalizmu wówczas jeszcze tu nie było!), a wojnę domową podsycają ambitni macherzy, sprytni kombinatorzy i awanturnicy najgorszego nieraz gatunku... Generałowie, których poznaliśmy w Nankingu, dążą zapewne do obrony kraju, ale, mieszając się do spraw rządu, osłabiają jego wpływ i autorytet, a co najważniejsze — paraliżują wszystkie jego poczynania! Porucznicy, no, jak to zawsze porucznicy, pragną stać się czemprędzej generałami ze wszystkiemi ich błędami, przywarami i przywilejami...
— Przecież w kołach rządowych są zapewne ludzie mądrzy i dalekowidzący? — zapytał Wagin.
— Jest ich nawet sporo! — zgodził się Bojcow. — Pracując z instytucjami rządowemi, nieraz stykałem się z wybitnymi politykami, których mogłoby pozazdrościć każde państwo europejskie. Jednak są oni bez głosu. Nie mają nic, na czem można byłoby się oprzeć. Bo i na czem? Naród nie ma żadnych dążeń poza pragnieniem spokoju i możliwości pracy — powolnej, systematycznej i jednostajnej. Rządząca zaś partja pędzi przed siebie na łeb — na szyję, aby w kilka lat wyprzedzić Japonję, Europę i Amerykę razem wzięte! Przekonana jest, że dojść do tego może, a tymczasem w kraju panoszy się i pogłębia