Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/221

Ta strona została przepisana.

— Słyszeliśmy przemówienie pana pułkownika Arisagawy, — zaczął śmiałym, chrapliwym głosem. — Było to przemówienie rasowego samuraja, prorządowca i zwolennika kapitalistycznego przedewszystkiem ustroju Daj-Nippon. Podkreślam, że rozgraniczam ściśle rząd i parlament, gdzie rej wodzą kapitaliści, od osoby Jego Cesarskiej Mości, potomka bogini Amaterazu, — władcy, który powinien być ponad rządem, poza wpływami i podszeptami dworaków, spełniających rozkazy kapitalistów. Chociaż pochodzę z narodu, rozumiem odwieczną psychikę samurajów i przeto daleki jestem od oskarżenia pułkownika Arisagawy! Samuraje są wierni rządowi do czasu aż mikado nie zwolni ich od tego. Boski cesarz tymczasem nie poszedł jeszcze za przykładem swego wielkiego dziada, Mutsubito-Odrodziciela, twórcy okresu Meidżi. Ale rychło nastanie czas, gdy nasz monarcha wyda dekret, jak to uczynił niegdyś Mutsuhito, który zwolnił samurajów od wierności szogunowi Keiki, i każe wojsku rozpędzić przekupny, służalczy parlament i obcy duchowi narodu rząd — chwiejny i ustępliwy!
Oficer skłonił się przed zebranymi i, przeprosiwszy za długi wstęp, niezbędny jednak dla zrozumienia poglądów demokratycznej większości wojska, mówił dalej:
— Gdybyśmy się jednak nie doczekali w najbliższym czasie tak niecierpliwie wyglądanego dekretu, zrozumiemy to w ten sposób, że źli doradcy utrudniają cesarzowi zamiar postąpienia według programu „Szowa“ — sprawiedliwości społecznej, pogwałconej przez wrogów narodu i ojczyzny. Wtedy, spełniając utajoną wolę mikada, ujmiemy władzę w swoje ręce