Strona:F. A. Ossendowski - Szanchaj - II.djvu/36

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ II.
ŻYWE SERCA NA GIEŁDZIE ŚMIERCI.

Gdy, pożegnawszy na dobre kolegów redakcyjnych i zaniepokojonego prezesa „Szun-Pao“, przekonanego, że jego współpracownik przerzuca się do konkurencyjnej grupy pism, Wagin po raz ostatni rzucił spojrzenie na gmach koncernu, grymas cierpienia przemknął po jego dziwnie surowej w tej chwili twarzy. Myśl jego biegła w przyszłość, usiłując zajrzeć do jej nieznanych tajników. Poza tą niepewnością co do swego losu oczekiwała go niezmiernie przykra rozmowa. Z chodnika skręcił w bramę i na trzeciem podwórzu szukał wszędzie Miczurina. Znalazł go wreszcie w składzie, gdzie z ciężarowych samochodów robotnicy staczali ryzy i rulony papieru. Ujrzawszy go, lejtenant przeraził się nagle.
— Co się stało? — zapytał, chwytając go za ramię.
— Nic się nie stało! — odparł Sergjusz, zdziwiony zachowaniem Miczurina. — Przyszedłem pożegnać was, bo już nie jestem współpracownikiem „Szun-Pao“. Muszę też zapytać was, czy trwacie w zamiarze odziedziczenia po mnie pokoju u pani Somowej? Dziś muszę powiedzieć jej o tem, bo jutro przenoszę się już do miasta.
Miczurin patrzał na niego przerażonym wzrokiem,