— O! wiem już wszystko! — przerwała mu. — Enriko Kastellar, student szkoły kolonjalnej, utalentowany autor powieści „Świt czy zmierzch?“, która ukaże się w „Rondzie“.
— Pani! — zawołał Enriko. — Pani wie o tem?
— Nic mnie nie kosztowały te szczegóły z życia pana! — zaśmiała się senora. — Wczoraj jeszcze wiedziałam o panu tyle tylko, że jesteś najpiękniejszym chłopcem w całej Hiszpanji! Dziś wyczytałam o wszystkiem w porannym „El Sol“, gdzie umieszczono portret i krótki życiorys czarującego senora Enriko Kastellar. Moje uwielbienie i zachwyt, podniecone tak zajmującemi szczegółami, doszły do zenitu! Jestem wprost zakochana, szaleję!...
— Donna Ineza! — szepnął zmieszany i oczami wskazał na jej towarzyszkę w fioletowej mantyli.
— Niech się pan nie obawia! — zawołała. — Jest to moja „dame de compagnie“, przezacna osoba, lecz, na szczęście, zupełnie głucha! Rozmawiamy z nią na migi. Ale, ale! Niechże caballero wchodzi i siada tu, obok mnie.
Młodzieniec rzucił na nią zdumione spojrzenie.
— Czyżby się pani nie obawiała siedzieć obok mulata?
— Obawiać się pana mogłabym w innem miejscu, lecz tu... — potrząsnęła głową i roześmiała się wesoło.
— Miałem na myśli opinję ludzką... — mruknął Enriko, marszcząc brwi.
— O! co do tej opinji, to gwiżdżę na nią! — odpowiedziała i lekceważąco strzepnęła palcami. — Ineza de Mena może sobie pozwolić na to, mój caballero!
Patrzał na nią pytająco.
Uśmiechnęła się figlarnie i uderzyła go wachlarzem po ramieniu.
Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/101
Ta strona została przepisana.