bo każde słowo twoje — to łza, każda myśl — żądza czynu w imię miłości. Enriko! Enriko! Będę dumną przez całe życie, że należeliśmy do siebie!
— Co mówisz, Inezo?! — starał się uspokoić ją, czując radość i wzruszenie.
Lecz ona, usadowiwszy go na sofie, stanęła przed nim i z płomieniem w oczach, natchnionym głosem, zaczęła mówić o tem, co wyczytała w powieści mulata. Enriko zdumiewał się coraz bardziej. Donna Ineza wypowiedziała nietylko te myśli, które on wyraził słowami, lecz i te, które przyświecały mu i dawały natchnienie w tej trudnej, pierwszej twórczości.
— Gdybym to ja obmyśliła tytuł dla twojej powieści, nazwałabym ją „Miłość i walka“, Enriko, ponieważ wyczucie miłości bezmiernej płynie z niej, a odpowiada jej, niby echo dalekie i głuche, zapowiedź walki na śmierć i życie... Słyszę już koniec tej cudnej pieśni!
Wiedziona wrodzoną intuicją, dokończyła powieść z taką ścisłością w głównych zarysach, a nawet w najważniejszych szczegółach, że mulat nie mógł powstrzymać okrzyków zdziwienia i zachwytu.
— Rzuciłeś, nino, na plugawe targowisko ludzkie piękną i wzniosłą rzecz! Tłum nie zrozumie, że tkwi w niej groźny cień rewolucji... buntu duszy! Zato ten, kto wyczuje, nazwie cię wielkim talentem! Jestem teraz spokojna o ciebie, amigo! Stary Atocha nie przesadził w niczem, nie rozreklamował ciebie bez powodu. Jego artykuł krytyczny daje należytą ocenę i wyjaśnia wewnętrzne oblicze autora.
Z pamięci cytowała całe ustępy z przedmowy słynnego krytyka.
Mówiła długo, powtarzając pełne zachwytu zdania don Atocha. Miała w pamięci cały artykuł redaktora
Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/128
Ta strona została przepisana.