Donna Ineza de Mena postąpiła krok naprzód i złożyła głęboki ukłon dworski.
Nowe oklaski i szmer zachwytu.
Enriko spostrzegł generała Kastellara, stojącego w grupie, otaczającej Inezę. Szybko zbliżył się do niego.
— Może ekscelencja będzie łaskaw przedstawić mnie pani?! — poprosił.
— Ależ, jak najchętniej, kapitanie! — odparł don Dominiko i, stanąwszy przed artystką, rzekł:
— Za pozwoleniem mistrzyni, przedstawię jej mego młodego przyjaciela, Enriko Kastellara, kapitana sztabu generalnego, znanego lotnika, który...
Donna Ineza błysnęła oczami i potrząsnęła złocistą głową:
— Na Madonnę, generale, nie tak! — przerwała mu namiętnie. — Enriko Kastellar, autor „Świtu czy zmierzchu?“ Gdzież on jest?
W sąsiedniej sali zagrała orkiestra. Rozpoczynał się bal. Król z królową i goście szli w orszaku. Generał Kastellar, skinąwszy na Enriko, szybkim krokiem szedł do sali balowej, gdzie się już odbywały tańce.
Mulat zbliżał się do artystki, patrząc na nią łagodnym, rzewnym wzrokiem. Ogarnęły go wspomnienia. Odżyły gwałtownie, a przyzwyczajony analizować samego siebie we wszystkich okolicznościach życia, uświadamiał sobie, że we wspomnieniach tych nie pozostało ani śladu namiętności; ponad wszystkie uczucia, zawładnąwszy niemi i przytłoczywszy, wybiła się głęboka wdzięczność, przepojona czułością bezmierną.
Ineza wyciągnęła do niego obie ręce, a gdy uścisnął je i ucałował, wzięła go pod ramię.
— Nino... Nino!.. — szeptała wzruszona. — Co się z tobą stało?... Biedny mój, najdroższy chłopaku... co się z tobą stało?
Strona:F. A. Ossendowski - Tajemnica płonącego samolotu.djvu/190
Ta strona została przepisana.