wrogów! — odpowiedział Joze Faruba, nie podnosząc się z ziemi.
Kapitan Enriko Kastellar skinął ręką w jego stronę i wyszedł na ścieżkę, zbiegającą ku Elaro. Dżungla odprowadzała go cichym poszumem drzew.
Szybujący wysoko, pod blademi obłokami sęp kwilił drapieżnie.
Gubernator zaprosił do pałacu wszystkich oficerów i urzędników kolonjalnych. Wyszedłszy do zebranych, przemówił głosem, w którym brzmiała troska i niepokój. Oznajmienie generała wywarło wśród zaproszonych żywe poruszenie. Dowiedzieli się bowiem, że Europa podzieliła się na dwa walczące ze sobą obozy i że Hiszpanja lada dzień wypowie się po tej lub innej stronie, aby razem ze sprzymierzeńcami podzielić los, zgotowany przez wojnę. Rządowa depesza polecała gubernatorowi dwa zadania, związane z wypadkami, wstrząsającemi Europą — przeprowadzenie mobilizacji wśród murzynów, jak najśpieszniejsze przeszkolenie bojowe czarnych wojsk, a także przymusową rekwizycję olejów roślinnych i bawełny, potrzebnych dla wyrobu materjałów wybuchowych.
Ministerjum wojny mianowało przebywającego w kolonji kapitana sztabu generalnego Kastellara dowódcą sił zbrojnych.
— Cieszy mnie to, że na czele naszej akcji mobilizacyjnej i przygotowania rekrutów do wojny, będziemy mieli tak wybitnego, dyplomowanego oficera! — zakończył gubernator swoje przemówienie. — A teraz, caballeros, proszę do mego gabinetu na naradę, niezbędną dla opracowania planu naszych czynności.