gody rycerza z La Manczy. Gdy doszedł do ostatnich słów umierającego Don Kiszota:
— to wtedy właśnie Liza wybuchnęła spazmatycznym płaczem, tak, że długo nie mógł jej uspokoić.
Innym znowu razem zapłakała przy czytaniu rozdziału, w którym rycerz pouczał swego przyziemnego, sprytnego giermka:
Liza płakała, słuchając tych słów szlachetnych, a gubernator, obecny przy tem, bystro się przyjrzawszy natchnionej i surowej twarzy mulata, pomyślał, że na szczęście tylko nieliczni wybrańcy potrafią tak namiętnie wymawiać słowo: „Wolność“.
Enriko Kastellar, mulat i bękart, zrozumiawszy najbardziej utajone myśli genjalnego Miguela Cervantesa de Saavedra, po raz pierwszy odczuł pragnienie, aby stanąć przed pomnikiem jego w Madrycie i ujrzeć na własne oczy postać i oblicze niezwykłego proroka i nauczyciela, który mógł napisać nieśmiertelne: „Vida y bachos del ingenioso Hidalgo Don Quixote de la Mancha“.
Dziś dowiedział się, że pragnienie to, chwilami niepohamowane, zostanie zaspokojone. Pojedzie wkrótce do Madrytu, gdzie przed grobowcem wielkiego pisarza, on —