Ta strona została uwierzytelniona.
Kilku uderzeniami potężnych łap drapieżnik zabił sześć małp, lecz, ujrzawszy człowieka, znikł jak widmo śmierci. Wszystko to odbyło się o jakieś 30 metrów od przeora, który stał się mimowolnym świadkiem dramatu dżungli afrykańskiej.
Mnisi i mniszki przyjmowali nas bardzo gościnnie, a że był upał znaczny, poczęstowali nas piwem z prosa, zimnem i smacznem. Był tu wśród nich podobno jeden Polak, lecz nie mógł znieść klimatu tej części Sudanu i opuścił kraj i zakon przed paru laty.
Nareszcie zjawił się oczekiwany przez nas myśliwy, podejmujący się być naszym przewodnikiem w dżungli.
Nazywał się on Faramusa Keita. Średniego wzrostu, muskularny, o bezczelnej twarzy, nieruchomych, sze-